KWSPZ › Aktualności › Wielka Uczelnia, wielkie Stowarzyszenie i wielcy ludzie…
Wielka Uczelnia, wielkie Stowarzyszenie i wielcy ludzie…
Opublikowano:
…w wyprawie na szczyt Babiej Góry. Ale to nie koniec! apetyt rośnie w miarę zdobywania….
Wtorkowy poranek, słoneczna, piękna pogoda. Team, w skład którego wchodzą pracownicy i studenci KWSPZ oraz Stowarzyszenie „Apetyt na życie” gotowy do wyjazdu na Babią Górę/Diablak 1725 m n.p.m. Po niespełna 90 minutach jazdy samochodami jesteśmy na Przełęczy Krowiarki. Oczywiście przez całą wyprawę oprócz pokonywania drogi pod górę zdarzają się różne niespodzianki. A zaczęło się niewinnie od zabrania zapakowanego po brzegi plecaka, który jak się okazało nie posiadał szelek.
Ale potrzeba matką wynalazków, więc wyglądało to tak (szelki z chusty):
Od godziny 10.20 wszyscy wspinają się na szczyt (3,5 godziny do szczytu). Z początku wyjście zapowiada się niewinnie, wręcz jakbyśmy się gdzieś spieszyli. Ale kilkanaście metrów dalej nagle słychać: ja chyba nie wyjdę, mięśnie mnie bolą, ile jeszcze do końca (a zostało 3 godziny 15 min drogi pod górę!).
Mimo wszystko nikt nie rezygnuje i w ciszy wędrujemy dalej. Zdobywamy po kolei: Sokolicę 1367 m n.p.m, Kępę 1521 m n.p.m., Gówniak 1617 m n.p.m., Siodło Bończy i Diablak 1725 m n.p.m.
W trakcie drogi nie zabrakło przystanków na piknik:
I przystanek
O jak nam doskwierał głód i potrzeba kontaktu z innymi ludźmi ; )
II przystanek
i znowu przystanek
i znowu pomidory
bo przecież
Po ponad 3,5 godzinnej męce jest szczyt, choć widać po nas, że krew nam z głowy odpłynęła i przemieściła się do kończyn dolnych (niektórzy nawet smerfy widzieli), to jesteśmy z siebie dumni, nawet BARDZO DUMNI.
Ale jeszcze bardziej dumni jesteśmy z naszych bohaterów: Marka Lichoty ze Stowarzyszenia „Apetyt na życie” wraz z żoną. Wniosek z wyprawy jeden: że to my zdrowi ludzie mamy największe bariery. Marek pomimo swojej choroby był pierwszy na szczycie!!!
I żeby było jasne, droga powrotna też nie była pestką. Mniej więcej po 1 godzinie wędrówki z powrotem, kiedy wydawało się nam że to już koniec i parking już widzimy, nagle zza drzew wyłonił się transparentny znak:
Jedno jest pewne: to nie koniec naszych wypraw, ponieważ jest wielki PLAN – ale o tym wkrótce…
Zapraszam chętnych do zdobywania kolejnych szczytów. We wrześniu zdobywamy RYSY.
Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.
Ciasteczka stron trzecich
Ta strona korzysta z Google Analytics do gromadzenia anonimowych informacji, takich jak liczba odwiedzających i najpopularniejsze podstrony witryny.
Włączenie tego ciasteczka pomaga nam ulepszyć naszą stronę internetową.
Najpierw włącz ściśle niezbędne ciasteczka, abyśmy mogli zapisać twoje preferencje!