Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.
Natalia Jedzina
Natalia Jedzina jest absolwentką Krakowskiej Wyższej Szkoły Promocji Zdrowia na kierunku Fizjoterapia. Obecnie studiuje osteopatię w Międzynarodowej Akademii Osteopatii w Brunnen (SZ) i terapię czaszkowo – krzyżową w Lucernie. Pierwsze praktyczne doświadczenie fizjoterapeutyczne zdobywała w Polsce, w zakresie terapii długoterminowej i rekonwalescencji w geriatrii. Zaraz po ukończeniu studiów wyjechała do Niemczech gdzie w najstarszej specjalistycznej klinice limfologicznej na świecie (Feldberg Klinik Dr. Asdonk w Niemczech) pogłębiała swoją wiedzę i praktyczne umiejętności w zakresie manualnego drenażu limfatycznego i terapii uciskowej. Od 2016 roku pracuje jako fizjoterapeuta prowadząc własny gabinet w Lucernie, specjalizując się w drenażu limfatycznym i fizjoterapii opartej na koncepcji osteopatycznej. Od czerwca 2018 do czerwca 2019 opiekowała się szczypiornistkami i szczypiornistami w Emmen (mężczyźni NLB, I liga kobiet).BIURO KARIER: W trakcie studiowania pełniła Pani funkcję Zastępcy Przewodniczącego Samorządu Studenckiego Krakowskiej Wyższej Szkoły Promocji Zdrowia, jak wspomina Pani ten okres?
NATALIA JEDZINA : Wspominam ten czas bardzo miło. Poznałam wielu fantastycznych ludzi, z niektórymi mam kontakt do dzisiaj. Działalność w samorządzie studenckim pozwoliła mi zżyć się z uczelnią jeszcze mocniej, uczestniczyć w organizacji wielu konferencji i projektów. Sprawiało mi radość gdy studenci przychodzili do mnie ze swoimi problemami, a ja mogłam im pomóc.
BK: Jakie jest Pani najlepsze wspomnienie ze studiów w Krakowskiej Wyższej Szkole Promocji Zdrowia?
NJ: Wspomnień, mam oczywiście wiele. Pamiętam z jaką niecierpliwością czekałam na kolejne zajęcia dydaktyczne. Każdy wykład i ćwiczenia upewniały mnie w przekonaniu o prawidłowym wyborze kierunku i uczelni. Szczególnie zajęcia kliniczne w szpitalach były dla mnie bardzo pożyteczne, umożliwiały mi bowiem doskonalenie naszych umiejętności w praktyce. Zajęcia w prosektorium również robiły na mnie ogromne wrażenie. Moim ulubionym projektem edukacyjnym, w którym brałam czynny udział, były organizowane przez KWSPZ warsztaty pt.: Szlakiem promocji zdrowia czyli m.in. nauka pierwszej pomocy w szkołach gimnazjalnych prowadzona przez dr Magdalenę Macko. Miłe wspomnienia mam także z akcji Rejestracji Potencjalnych Dawców Szpiku Kostnego, która połączyła naszą uczelnie z innymi i osiągnęła ogromny sukces. W czasie jednej akcji zarejestrowaliśmy, w naszym kraju, największą ilość potencjalnych dawców w historii.
BK: Jak potoczyła się Pani ścieżka zawodowa po ukończeniu studiów? Jakie były w niej decydujące wydarzenia?
NJ : Dwa tygodnie po uzyskaniu pozytywnego wyniku egzaminu dyplomowego byłam już w Niemczech, w pierwszej na świecie klinice limfologicznej. Tam spędziłam wspaniale 9 miesięcy. Kiedy pojawiła się możliwość pracy w Szwajcarii, nie zastanawiając się, wyjechałam do Lucerny, gdzie od 2016 roku prowadzę swój gabinet fizjoterapeutyczny oparty na koncepcji holistycznej. Oprócz tradycyjnej fizjoterapii moi pacjenci mogą korzystać z zabiegów z zakresu osteopatii i terapii czaszkowo – krzyżowej, które cieszą się dużą popularnością wśród tutejszej społeczności. W 2017 roku podjęłam naukę na International Academy of Osteopathie (obecnie jestem na 5 roku) a rok temu rozpoczęłam trzyletni cykl kształcenia na kierunku terapii komplementarnej ze specjalizacją terapia cranio – sacralna. W międzyczasie staram się ciągle podnosić swoje umiejętności i kwalifikacje, uczestnicząc w różnych szkoleniach z zakresu fizjoterapii.
BK: Obecnie prowadzi Pani swój gabinet w Szwajcarii. Jak wygląda życie i praca w tym miejscu ?
NJ: Uważam, że życie w Szwajcarii jest wiele spokojniejsze niż w Polsce. Co prawda czuć ciągły nacisk na pracę, ale zarobki są o wiele wyższe (a podatki mniejsze). W mojej opinii cały system medyczny jest tutaj bardzo inteligentnie zbudowany. Pacjenci zostają skierowani przez lekarzy do nas, fizjoterapeutów. W Szwajcarii każdy płaci prywatnie swoje ubezpieczenie zdrowotne, co znacznie przyspiesza obsługę pacjentów (np. na rezonans magnetyczny czeka się maksymalnie tydzień). Również na wizytę u fizjoterapeuty nie czeka się długo, około 2-3 dni na pierwszy termin a wystawione przez lekarza skierowanie obejmuje 9 zabiegów po 30 min każdy i w zależności od danego przypadku istnieje możliwość jego wydłużenia. Po zakończonym leczeniu wysyła się rachunek do danej kasy chorych, która w czasie 30 dni opłaca wszystkie wykonane zabiegi. Jako specjalistka sama mogę decydować jakie zabiegi wykonać aby jak najlepiej pomóc danej osobie. Pacjenci są bardzo wdzięczni i chętnie współpracują. Myślę, że najtrudniejsze, dla cudzoziemców, jest nauczenie się szwajcarskiego dialektu – to tak jak połączenie języka niemieckiego, włoskiego/francuskiego i bliżej nieokreślonego . Na początku należy także przyzwyczaić się do mentalności tutejszego społeczeństwa. Szwajcarzy to naród, który z natury jest bardzo nieufny i zamyka się na inne narodowości. Należy dać sobie czas na aklimatyzację. Wszystko jest tutaj bowiem bardzo uporządkowane. Generalnie polecam Szwajcarię jako miejsce do życia, zwłaszcza dla ludzi, którzy pracują w zawodach medycznych. Jesteśmy tutaj bardzo szanowani .
BK: Czy czuje się Pani spełniona zawodowo? Jakie są teraz Pani największe wyzwania?
NJ: Należę do ludzi bardzo ambitnych, więc właściwie zawsze mi mało. Muszę jednak przyznać, że studia w Krakowskiej Wyższej Szkole Promocji Zdrowia otworzyły mi bramy do rozwijania się w tym co kocham, czyli fizjoterapii. Jestem szczęśliwa, że mogę pracować w tym zawodzie i dokładnie w tym miejscu, w którym jestem. Nie ukrywam, że tęsknię za naszą uczelnią i nawet myślałam, żeby rozpocząć studia magisterskie na KWSPZ ale obecna sytuacja na świecie niestety mi to uniemożliwiła. Obecnie moje największe wyzwania to ilość pacjentów jaka obecnie mam (w chwili obecnej nowi pacjenci muszą czekać na termin ok. 3 tyg.). Chęć dalszego kształcenia i jednoczesny brak czasu na życie prywatne – myślę, ze fizjoterapeuci wiedza o czym mówię. Na studiach mówiono nam, żebyśmy się nie przejmowali, bo nie będziemy w stanie pomóc wszystkim pacjentom i właśnie to przyjęłam jako największe wyzwanie. Kiedyś nawet zrobiłam kurs tylko po to, żeby pomoc jednej pacjentce. Jej uśmiech na twarzy szybko uświadomił mi, że to była dobra decyzja.
BK: Czy wybierając ponownie kierunek studiów zdecydowałaby się Pani na fizjoterapię w Krakowskiej Wyższej Szkole Promocji Zdrowia?
NJ: Zdecydowanie ponownie wybrałabym ten kierunek i tylko na KWSPZ. Myślę, że prywatne uczelnie są bliżej studentów i dają o wiele więcej możliwości rozwoju (przynajmniej tak było na naszej uczelni). Serdecznie polecam tą uczelnię każdej osobie, która szuka poważnej uczelni otwartej na potrzeby studentów.